O mnie

albo geneza Sfery Esotha


Co z tym Esothem?

Zanim zostałam Esothem, nazywałam się Zuzanna, ale było to tak dawno temu, że nie polecam się tym sugerować. Obecnie, już bardziej z przyzwyczajenia niż z poczucia buntu przeciw własnej tożsamości, używam, w gronie najbliższych znajomych, fikcyjnego nazwiska - Esotherya Blackbird i, generalnie, to pod tym pseudonimem funkcjonuję w internecie (poza pewnymi wyjątkami, ale są raczej nieznaczne). Historia tego przezwiska jest dość głupawa, mniej więcej na początku gimnazjum, gdy niemalże fanatycznie grałam w Simsy i ściągałam z internetu mnóstwo dodatków, aby moi Simowie wyglądali jak najlepiej, natknęłam się na Simkę o dość dziwnym imieniu. W pierwszym odruchu przeczytałam "Esotherya", dopiero potem zdałam sobie sprawę, że oryginał nie jest ani trochę tak urokliwy, jak moja błędna wersja. Zbierałam wtedy fikcyjne imiona, parę z nich jeszcze nawet pamiętam, więc "Esotherya" dołączyła do dość licznego grona. Zupełnie przypadkowo, zaczęłam używać go coraz częściej, a gdy złapałam się na mówieniu do siebie "Ty Esocie!" było już za późno. Tak więc, zostałam Esothem i nic nie wskazuje, by, w najbliższym czasie, miało się to zmienić.


W starciu z prozą życia

Ogólnie, jako notoryczna eskapistka, mam strasznie nie po drodze z codziennością i często się sprzeczamy. Czasem, gdy pokłócimy się na poważnie, trzaskam jej drzwiami przed nosem i, z pomocą książek, muzyki, czasem też filmów, odchodzę od niej tak daleko jak mogę. Nauka na studia również bywa świetną bronią. W towarzystwie bywam największym dziwadłem, nieprzystosowanym do społeczeństwa albo, wręcz przeciwnie, całkiem sprawnym rozmówcą. Lubię rozmawiać z ludźmi, ale moje umiejętności w tym względzie, zależą od dnia i nastroju. Jestem chrześcijanką, i zgodnie z biblijnym "nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni", staram się nie osądzać ludzi. Każdy ma swoją historię, a ja lubię ich po prostu słuchać. Nie narzucam nikomu swoich poglądów, o Bogu rozmawiam tylko z ludźmi, którzy mnie o taką rozmowę proszą. Mam bardzo dziwny humor, śmieszą mnie absurdalne głupoty, takie jak wyobrażanie sobie kaczki, wysuwającej dziób z gniazdka elektrycznego (to, wbrew pozorom, długa historia!). Lubię oglądać pętle tramwajowe do tego stopnia, że przez jakiś czas, traktowałam włóczenie się po mieście tramwajem jak hobby. Uwielbiam planować, ale jestem też straszną pierdołą i nie zawsze wszystko mi wychodzi. Czasami myślę, że staram się żyć tak, jakbym balansowała na granicy jawy i snu.


Sprawa studiów

Studiuję dość wymagający kierunek, co prawda, humanistyczny, ale czasem, żartobliwie nazywamy go "medycyną humanistów", ponieważ uczyć się trzeba naprawdę dużo i systematycznie. Dlatego, w trakcie roku akademickiego, będę publikowała dość rzadko.


Hobby

Oprócz, wspomnianych wcześniej, literatury, muzyki i kinematografii, fascynuję się kaligrafią japońską i, z perspektywy kulturoznawczej, paroma regionami świata: na pierwszym miejscu jest Japonia, potem Chiny i Korea, a następnie, już trochę mniej (niewiele też jeszcze na ten temat wiem), ale Ameryka Łacińska, Bliski Wschód i Rosja. Zaczynam poznawanie kultury od literatury, więc  jest to najlepszy wyznacznik mojego zainteresowania tym regionem. Notorycznie narzekam na brak czasu na rozwijanie zainteresowań tak intensywnie, jak bym chciała. Poza tym, interesuję się nauką języków obcych i odczuwam, jak na razie delikatny, pociąg w kierunku językoznawstwa oraz astronomii.

Kontakt

Każdy, kto chciałby się ze mną skontaktować, jest, na starcie, mile widziany. Jestem otwarta również na dłuższe rozmowy :)
esoth.b@gmail.com
Odpisuję zawsze, ale, ze względu na brak wolnego czasu, może mi to trochę zająć, szczególnie w przypadku dłuższych wiadomości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz